Nie sposób zliczyć nawróceń, które dokonały
się dzięki Medalikowi.
Na przykład w Arbois (Jura) żył nieuleczalnie
chory człowiek, który nieustannie bluźnił. Przewidując
zbliżającą się śmierć jego bliscy sprowadzili kapłana.
Człowiek ten jednak znieważył księdza i wyrzucił go. Wówczas
służąca zasugerowała pani domu, aby pod poduszką umierającego
umieścić medalik św. Benedykta. Kilka dni później człowiek ten
sam poprosił o wezwanie kapłana, wyspowiadał się i otrzymał
rozgrzeszenie.
Innym razem zapalony przeciwnik kościoła
dwukrotnie zawierał cywilne małżeństwo. Proboszcz parafii
poprosił żonę owego niewierzącego, aby włożyła do jego ubrania
i do łóżka dwa medale św. Benedykta. W 15 dni później mężczyzna
ów zapragnął ślubu kościelnego. Z czasem wyspowiadał się,
przyjął sakrament namaszczenia chorych, potem zawarł małżeństwo
sakramentalne. Godzinę później zmarł całując krzyż.
Pewien żołnierz został zraniony w kolano. Kiedy
ból rósł a rana powiększała się, podjęto decyzję o amputacji
nogi. Żołnierz bluźnił jak demon. Umieszczono w pobliżu niego
medal św. Benedykta, a stał się łagodny jak gołąbek,
wyspowiadał się, a wkrótce potem umarł ze skruszonym sercem.
W Afryce dwóch skazańców oczekiwało w celi na
wykonanie wyroku śmierci. Jeden z nich pogodzony był z losem, drugi
natomiast ciągle bluźnił i utyskiwał. Kapelan, który go
odwiedzał, nie mógł nawiązać z nim żadnego kontaktu. Poprosił
wtedy strażnika, praktykującego katolika, aby wsunął pod jego
pryczę medalik św. Benedykta. Kiedy na drugi dzień kapelan wrócił,
wilk przemienił się w baranka. Skazaniec poprosił o spowiedź św.
W momencie egzekucji jego ostatnie słowa brzmiały: „O słodkie
Serce Jezusa, miłosierdzia!”
Tak jak łaski duchowe, uzdrowienia cielesne
dokonane za pośrednictwem medalika św. Benedykta są niezliczone:
ustąpienie bólów różnego rodzaju, tyfusu, dyfterytu, cholery,
raka, złamań etc. Wspomnimy tu tylko o niektórych.
W 1865 r. w Herault, pewna kobieta od prawie dwóch
lat cierpiała z powodu nowotworu złośliwego, który objął jej
twarz. Był on odporny na jakiekolwiek leczenie. Pewnego wieczoru,
kładąc się spać, wpadła na pomysł, aby położyć sobie na
twarz medalik św. Benedykta polecając się świętemu patriarsze.
Rano kobieta obudziła się całkiem zdrowa: nowotwór zniknął.
Tego samego roku w Montauban, pewna kobieta
cierpiała od dwóch i pół roku, leżąc przykuta do łóżka,
całkowicie sparaliżowana. Pewnego dnia siostra miłosierdzia, która
ją odwiedzała, chciała wsunąć jej między palce medalik św.
Benedykta. Zrobiła to z wielkim trudem, gdyż jej palce były całkiem
sztywne wskutek skurczu mięśni. W tej samej chwili odczuła bardzo
silne wzruszenie i zawołała: „Jestem uzdrowiona!” Wstała z
łóżka, a następnego dnia poszła do kościoła, aby podziękować
Bogu za tę łaskę.
Pewien ksiądz wyznaje: „Medalik św. Benedykta
położony na chorego, którego stan tak fizyczny jak duchowy był
beznadziejny, odniósł podwójny skutek. Według lekarzy chory miał
przed sobą najwyżej kilka dni życia. Jego rodzina natomiast nie
wpuszczała do niego księdza uważając, że trzeba czekać, aż
chory utraci świadomość. Zaniosłem do św. Benedykta gorącą,
pełną ufności modlitwę dodając: „Jeśli ta dusza pójdzie na
zatracenie, będzie to twoja wina...”. Św. Benedykt nie pozwolił
mi długo czekać. Stan chorego szybko się poprawił i niebawem
chory powrócił do pełnego zdrowia (grudzień 1909).
/tekst zaczerpnięty od Vox Domini/
(Wiele dodatkowych
świadectw użycia medalika zostało zebranych już przez o. P.
Guérangera w XIX wieku. Jak tylko uda się dotrzeć do polskiego
tłumaczenia wydanej około wieku temu broszury, która je zawiera,
zamieścimy je tutaj).
"The medal or cross of St. Benedict, its origin, meaning, and privileges"
OdpowiedzUsuńby Guéranger, Prosper, książka/ broszuka wydana w 1880 roku jest narazie dostepna w języku angielskim aczkowliek warto dać namiary nawet po angielsku w dobie tłumaczy online ktos skorzysta albo też umie czytac po angielsku a nie wie o tej broszurce/ książce. Dostępna w internecie po agnielsku warto przeczytać.